Myszków 120 lat temu
W Bibliotece narodowej w Warszawie można znaleźć historyczne ślady dotyczące Myszkowa. Na ławach warszawskiej „Niwy” z 1897 roku jeden z turystów tak opowiada o tym mieście:
„ Jadąc koleją od Częstochowy do Sosnowca, spotykamy przed Zawierciem stację Myszków, która ze względu na trzy większych rozmiarów fabryki, zasługuje na głębszą uwagę. Przede wszystkiem wpadają nam w oczy Zakłady Hutnicze Braci Bauerertz, egzystujące od 1858 r. Zakłady te należały w początkach bieżącego stulecia do Bobrowskich, którzy na gruntach wsi Mijaczów, obfitujących w rudę żelazną, założyli dwa wielkie piece i hamernie, pędzone węglem drzewnem. Piece te prowadzili do roku 1880, lecz je skasowali dla braku drzewa w okolicy i obecnie czynne są: fabryka maszyn, odlewnia stali, żelaza i mosiędzu oraz kopalnia węgla brunatnego. Fabryka maszyn i odlewnie zatrudniają około dwustu wykwalifikowanych rzemieślników, produkujących rocznie za pięćkroć stu tysięcy towaru, mającego zbyt w Królestwie, na najgłówniejszych rynkach w Cesarstwie, sięgając dróg syberyjskich, dla których fabryka w ostatnich czasach otrzymała poważniejsze obstalunki.
Wyroby Braci Bauerertz zyskały sobie zasłużony rozgłos w świecie przemysłowym i niejednokrotnie nagradzane były złotemi medalami na wystawach: w Petersburgu, Moskwie, Niżnym Nowogrodzie i wielu innych stolicach i miastach.
Tuz przy fabryce Braci Bauerertz wznosi się przędzalnia wigonii Augusta Schmelzera, założona w roku 1882 i zamieniona w ostatnich latach na Towarzystwo Akcyjne. Przędzalnią zarządza Pan Hugo Oberlander, pracuje tam z górą pięćset ludzi, przeważnie dziewcząt i chłopców, zarabiających dziennie od 30 do 60 kopiejek. Majstrowie rekrutowania są z krajowców z małą domieszką Niemców. Roczna podukcyja fabryki dochodzi do ośmiukroć stu tysięcy rubli.
Na szczególniejszą uwagę zasługują urządzenia dla robotników. Dom noclegowy, podzielony na dwa oddziały, osobny dla kobiet i mężczyzn wystawiony kosztem dwudziestu tysięcy rubli; każdy oddział ma własna kuchnię, salę jadalną, a całość nęci oko porządkiem i czystością. To samo zauważyliśmy w kąpielach fabrycznych, podzielonych na trzy oddziały: w pierwszym są wanny, w drugim basen na dwadzieścia osób, w trzecim łaźnia parowa. Z fabrycznych kąpieli korzystają mężczyźni w Niedzielę, Poniedziałki i Wtorki, kobiety w Środy, czwartki, Piątki i Soboty. Regulamin kąpielowy przestrzega czystości, kradzieży i grubiańskiego postępowania, za co winni są wydalani z fabryki i pociągani do odpowiedzialności sądowej.
Korzystający z kąpieli otrzymują kwity, które wręczają służbie kąpielowej, w zamian, czego otrzymują ręczniki, prześcieradła z obowiązkiem zwracania bielizny przy wyjściu.
Ambulatorium fabryczne urządzone jest podług najnowszych wymagań higieny. Chory oprócz stałej pomocy lekarskiej, niesionej przez fabrycznego doktora. p. Podkowińskiego, jest obsłużony starannie i drobiazgowo przez specjalna obsługę szpitalną.
W ogóle akcyjna przędzalnia wigonii pod forma August Schmeltzer, może służyć za wzór wielu fabrykom powiatu będzińskiego. Wewnętrzne urządzenie robi wrażenie pieścidełka, które swobodnie zwiedzać mogą największe elegantki, choćby w balowych strojach, bez obawy zabrudzenia sukni. Wszystkie oddziały zabezpieczone są od ognia żelaznemi drzwiami; na każde dwa oddziały urządzone są szafki z narzędziami do gaszenia pożaru. Prócz tego nad wszystkimi drzwiami przeprowadzone są karany wodociągowe i parowe, zabezpieczające fabrykę od wszelkich ogniowych wypadków.
Bracia Bauerertz wspólnie z wyżej opisaną przędzalnia utrzymują szkołę dla dzieci robotników, do której w części dokłada się zarząd Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Szkołę prowadzi pan Skrzyński.
Wielkim dobrodziejstwem jest urządzenie studni artezyjskiej i wodociągów, jakie zaprowadziła fabryka A. Schmelzera. Studnia dająca trzysta sześćdziesiąt kwart wody na minutę, zasila robotników, a nawet całą wieś w zdrową i czystą wodę. Za przędzalnią wigonii stoi trzecia fabryka pod firmą Steinhagen, Wehr i S-ka. Wybudowana została przed trzema laty i produkuje papier drukowy i pakunkowy. Zatrudnia z górą stu ludzi. Dyryguje nią pan Trinkel. Papiernia owa należy do krajowców i rozwija się znakomicie. W ogóle Myszków z każdym rokiem powiększa się i za kilka lat pod względem czystości i porządku za sobą zostawi inne ogniska fabryczne ( Fragmenty pochodzą z warszawskiej „Niwy”. Wydanie pochodzi z 1897 roku- pisownia oryginału)”
Autor Michał Kitala. Artykuł opublikowano w „Dzienniku zachodnim” z dnia 19 lutego 2016 roku.
Czytając całość publikacji można przypuszczać, że ówcześni myszkowscy fabrykanci byli grupą filantropów, którzy wszelkimi sposobami starali się poprawić byt robotników pracujących w ich fabrykach. Wystarczy jednak przeczytać inne publikacje dotyczące tego okresu, informujące o strajkach i zamachach na tychże fabrykantów Myszków Nasze Miasto aby przekonać się, że relacja zamieszczona w „Niwie” jest bardzo „przesłodzona” i wygląda na artykuł sponsorowany, jakbyśmy powiedzieli stosując współczesną terminologię.
1927 , Widok ogólny fabryki papieru „Steinhagen, Wehr i Ska” w Myszkowie (woj. kieleckie)